Wizja i głos – spektakl autorstwa The Blaze oszołomi was na finał jednego z festiwalowych dni. Poza tym na OFFie jak zwykle pełne spektrum: renesansowy post-punk, blackmetalowy jazz, emo rap, Cumbria Amazonica, shoegaze, dream pop, a nawet… neo-zombie-post-folk. Bo gdzie, jeśli nie na OFFie?
The Blaze
Muzyka taneczna bywa lekceważona, czasem nie bez powodu. Na szczęście są też tacy artyści jak The Blaze, którzy przypominają, że muzyka taneczna może być dziełem sztuki i zarazem platformą do rozmowy o rzeczach najważniejszych. Francuski duet porusza się swobodnie od French house’u do ambientu, dbając o to, by pomiędzy dźwiękami znalazło się miejsce na duchowość i wizję. Dosłownie. The Blaze słucha się z równie zapartym tchem, jak się ich ogląda. Dwaj kuzyni, Guillaume Alric i Jonathan Alric, pracują wspólnie od niemal dekady i już debiutanckim wideo „Virile” zwrócili na siebie uwagę. Poszli za ciosem nagrywając przejmujące „Territory”, nagradzane m.in. w Cannes. Dziś już są klasykami w swojej kategorii, co potwierdzili wydanym w ubiegłym roku albumem „Jungle”.
John Maus
Nostalgia, ironia i tajemnica to podstawowe żywioły twórczości Johna Mausa, który sercu bliską naiwność synth popu lat 80. przełamuje postpunkowymi eksperymentami oraz głębokimi ukłonami w kierunku muzyki renesansu i baroku. Od wychwalanej przez krytyków trzeciej płyty „We Must Become the Pitiless Censors of Ourselves” (2011) ten amerykański muzyczny samotnik cieszy się zasłużenie kultowym statusem, a powiedzieć, że daje z siebie wszystko na koncertach, to nic nie powiedzieć…
Imperial Triumphant Nowy Jork, awangardowy jazz, black metal, ekspresjonizm, futuryzm… Czemu by tego nie połączyć w jedną hermetyczną całość, która większość ziemskiej populacji wprawi w zakłopotanie, ale nielicznych, równie szalonych jak artyści, co to wymyślili, w zachwyt? Taki mniej więcej jest pomysł na Imperial Triumphant, wizjonerskie, wirtuozerskie trio, które przesunęło granice muzyki ekstremalnej. Ich ostatni album „Spirit of Ecstasy” to arcydzieło, którego warto słuchać przygotowując się do koncertu będącego doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju.
DC The Don
„Chcę tylko, żeby dzieciaki czuły, że mogą robić, co chcą i zawsze być sobą. Cokolwiek chcesz robić, możesz to robić będąc sobą” – powiedział kiedyś DC The Don w wywiadzie, zapytany o przesłanie, które kryje się w jego tekstach, pełnych zagadek i metafor. Prosta, zawsze aktualna prawda, ukryta w poplątanych wersach i emocjonalnym slalomie muzyki. Emo raper z Milwaukee zadebiutował w 2020 r. albumem „Come As You Are”, w ubiegłym roku urządził sobie wystawny pogrzeb na „Funeral”, a w tym planuje odrodzenie na „Rebirth”. Całą tę podróż prześledzimy na żywo w Katowicach.
Los Wembler’s de Iquitos To będzie fantastyczna lekcja historii, w Polsce niemal zupełnie nieznanej. Ale też wieści z Iquitos, stolicy peruwiańskiej Amazonii, płyną powoli. Dosłownie – do miasta nie wiedzie żadna droga, można do niego jedynie dopłynąć lub dolecieć. Na pomysł założenia zespołu wykonującego lokalne rytmy, ale z towarzyszeniem gitar elektrycznych, wpadł w 1968 roku szewc Solomon Sanchez i dobrał do składu pięciu synów. Ich pierwszy utwór „Cumbia Amazonica” dał nazwę całemu gatunkowi, który od niedawna dopiero odkrywany jest i grany na całym świecie. Na OFFie będziemy mogli czerpać ze źródła.
Bar Italia
Muzycy londyńskiego tria Bar Italia nie byliby w stanie ukryć, że mają w swoich zbiorach zajeżdżone od częstego odtwarzania płyty z britpopem, shoegaze’em, coś z Seattle, wszystko Pavement… I nie ukrywają, chwalą się tym każdą nutą swoich piosenek, ekscytująco niedbałych. Łatwo to sprawdzić choćby na najnowszym ich albumie „The Twits”.
Nourished by Time
Marcus Brown, artysta z Baltimore występujący pod pseudonimem Nourished by Time, wymyślił i nagrał swój debiutancki album „Erotic Probiotic 2” w piwnicy domu rodziców. Materiał okazał się tak dobry, że muzyk został stamtąd wyciągnięty wprost na sceny najważniejszych festiwali, gdzie dziś snuje swoje poetyckie opowieści, w oryginalny sposób balansujące na granicy pomiędzy soulem z lat 90. a dream popem.
Puuluup
Duet z Estonii wykonujący neo-zombie-post-folk, czyli muzykę trochę mroczną, trochę zabawną, absolutnie absorbującą. Akompaniując sobie na tagelharpach, popularnych w średniowieczu na północy Europy jak dziś gitary elektryczne, Ramo Teder i Marko Veisson snują swoje opowieści o codziennych neurozach i herosach z… polskich seriali telewizyjnych.